» 12.07.2007 | Czwartek na Festiwalu
W czwartkowe popołudnie, w galerii na piętrze Hotelu „Leśnik-Drzewiarz” otworzył swoją wystawę Pan Artur Pyć. Jeden z czworga festiwalowych licealistów przybył na otwarcie w towarzystwie przemiłych rodziców, którym uprzednio powierzył także aranżację wystawy. Mama Pana Artura przyznała, że nie zawiedli zaufania syna…
Pracujący na co dzień z Nikonem D70 autor przyjął sobie za cel fotografię górską, a za temat Tatry. Na co dzień mieszkaniec Lublina traktuje wyjazd w wysokie góry jako święto, i mimo młodego wieku oraz doświadczenia (o którym sam wypowiada się skromnie) dał dowód, że piękno Tatr pozwoliło mu się uwiecznić. Panie Arturze, zachęcamy do śledzenia strony Festiwalu.
Kontynuując pobyt w sympatycznym Hotelu „Leśnik-Drzewiarz” otworzyliśmy wystawę autorstwa prawdziwych Australofilów – P. Andrzeja Kulki z Małżonką.
Pan Andrzej sam siebie nazywa amatorem, ale o Australii wie bardzo wiele i opowiada ciekawie. Czerwone krajobrazy ujęto w obiektywie portretując zachodnią część kontynentu, na którym (na powierzchni równej Europie!) mieszka 20 mln ludzi. Z powodu całkowitego niemal braku wody interior nie jest zasiedlony, dominuje transport kołowy, a człowiek nieustannie zderza się z przyrodą niechętnie przyjmującą do wiadomości obecność dwunogich stworzeń na kołach.
Pan Piotr Tamborek para się fotografią przez pół życia. Ma za sobą m.in. doświadczenia portretu i aktu, ale przyroda z czasem zwyciężyła. Wystawa „Krajobraz w podczerwieni” jest eksponowana w Nowych Łazienkach Mineralnych na I piętrze .
By osiągnąć niewiarygodne efekty kolorystyczne połączone z pełną wyrazistością i ostrością obrazu autor musi samodzielnie dokonywać prób i przeróbek aparatów. Filmy czułe na podczerwień mają zwykle krótkie terminy ważności, autor operuje więc aparatem cyfrowym przerobionym w oparciu o własną wiedzę konstrukcyjną i fotograficzną. W Polsce poza nim taką fotografią para się - wg rozeznania autora – jeden człowiek. Wystawa Pana Piotra sprawiła, że sąd konkursowy zdecydował o przyznaniu mu festiwalowego wyróżnienia „za oryginalność w ujęciu tematu fotografii przyrodniczej i krajobrazowej”.


Agnieszka Soboń - „Ars observandi”.
Dla świeżo upieczonej maturzystki i (niebawem) studenta architektury przygoda z fotografią na poziomie udziału w konkursie to początek drogi. Drogi równie długiej i pasjonującej, jak droga z Kielc do Krynicy (przez Grybów), którą w drodze na swój wernisaż artystka musiała pokonać w ekspresowym tempie.
Jak przystało na przyszłego architekta autorka nie stroni od podróży i przedstawia fotogramy pochodzące z Polski ale i wyjazdów do Norwegii i Włoch. Jednak Jej prezentacja nie ma nic wspólnego z epatowaniem widza tzw. „zagranicą”. Forma przyrody broni się sama. Pani Agnieszko – witamy w gronie sympatyków Festiwalu, zapraszamy częściej i na dłużej.

Małgorzata Matuszewska przybyła na Festiwal ze Szczecina. Coś zatem ma w sobie Krynica, że przywabia tak skutecznie miłośników fotografii akurat z Pomorza. Parada bieszczadzkich panoram i detali gościła w „Gospodzie u Krakowiaka”.
Domowy kot z wysokości połoniny spogląda na dolinę, odrealniony w świecie udomowionych zwierząt, stopnie wymieszane z korzeniami drzewa – Pani Małgorzata zarażona jest skutecznie duchem gór, co akurat w Krynicy napotyka na wyjątkowe spełnienie, wierzymy, że nie po raz ostatni. Co tam „wierzymy”… jesteśmy prawie pewni.



